piątek, 22 stycznia 2010

Badmintonowa klasyka cz.2

Dziś drugi odcinek z serii klasycznych pojedynków. Lin Dan kontra Lee Chong Wei. Chińska maszyna do wygrywania kontra malezyjski jedynak w czołówce światowych badmintonistów. Według moich obliczeń spotkali się pięć razy od finału olimpijskiego w 2008 roku. Tylko jeden z tych pojedynków wygrał Lee (finał Swiss Super Series).

Malezyjczyk należy niestety do sportowców wiecznie drugich. Sportowców, którzy pomimo całego swojego geniuszu nie potrafią sięgnąć po najwyższe laury. Pierwszym i najważniejszym powodem takiego stanu rzeczy może być po prostu pech. Szczyt jego kariery przypadł akurat w czasie dominacji gracza z Chin który jest zawodnikiem tak genialnym, że próba nawiązania walki z nim jest niezwykle trudna. Podobne zjawisko obserwować można było w NBA ery Jordana, kiedy to całe pokolenie świetnych zawodników(Karl Malone, Reggie Miller, Patrick Ewing) nigdy nie zdobyło tytułu mistrza bo na drodze zawsze stawał im On. Drugim powodem może być nadwątlona psychika Chong Weia po spektakularnej porażki w finale olimpijskim, rodzaj LinDanofobii.

W tym roku będziemy z pewnością świadkami kolejnego rozdziało w historii pojedynków tych dwóch zawodników. Lee rozpoczął świetnie, od zwycięstwa w Korea Open. Teraz jest na dobrej drodze do szóstego w karierze zwycięstwa w Malezji. W obu tych turniejach nie grał Lin Dan, a dopiero pojedynek z nim będzie prawdziwym sprawdzianem formy Lee Chong Weia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz